„Lot 7A” – dla ludzi o mocnych nerwach
Tą książkę pochłania się z wypiekami na twarzy. Autor trzyma czytelnika w napięciu już od pierwszych stron – i tak jest praktycznie do samego końca. Przeczytaj ten thriller psychologiczny, a przekonasz się, że Sebastian Fitzek zasłużenie uznawany jest za mistrza gatunku.
Zaintrygował mnie tytuł i okładka. Poczytałam trochę o autorze – jeśli „The Times” uznaje Fitzka za mistrza gry psychologicznej nie miałam wyboru. Kupiłam „Lot 7A” i… przepadłam. Przeczytałam książkę z zapartym tchem. Zachwyciła mnie wielowymiarowość fabuły i niesamowicie precyzyjne nakreślenie osobowości bohaterów. Ich emocje epatowały z każdego akapitu. Lęk, niepewność, miłość, moralne dylematy… Z każdym rozdziałem poznawałam coraz lepiej psychiatrę Matsa Krugera. Razem z nim odczuwałam przerażenie, gdy porwano mu córkę. Jak Nele zupełnie nie pojmowałam dlaczego fanatyczny obrońca krów porywa przypadkową ciężarną kobietę i przetrzymuje ją w opuszczonych oborach! Dopiero kolejne rozdziały odkrywają brutalną prawdę – to nie był zbieg okoliczności, że właśnie Nele została porwana. To nie przypadek, że na pokładzie samolotu, którym dr Kruger leci z Buenos Aires do Berlina jest także jego była pacjentka…
Szantaż, psychologiczne gierki, zaskakujące zwroty akcji – to urok „Lotu 7A”. To jedna z tych książek, które po prostu musisz dokończyć. Rozdział za rozdziałem, każdy z nich kończy się tak, że nie sposób odłożyć książki na później. Chcesz wiedzieć, co stało się dalej.
Niesmak pozostawiło we mnie tylko zakończenie. Niby wielki świat; samolot, w którym jest kilkuset pasażerów; ogromny Berlin, w którym tak łatwo o anonimowość. A zakończenie pokazuje, że w wyniku nieprawdopodobnego nagromadzenia zbiegów okoliczności, wszyscy bohaterowie są ze sobą powiązani – zupełnie, jakby akcja działa się w małej wiosce w Bieszczadach. Hmm, ale być może ktoś uzna to za kolejny atut książki?
„Lot 7A” to doskonały thriller psychologiczny. Polecam każdemu amatorowi tego gatunku!